Dwie złote dekady polskich skoków narciarskich

Od wielu lat polska reprezentacja w skokach narciarskich zaliczana jest do ścisłej światowej czołówki. Na sukcesy drużynowe, z jakich cieszymy się regularnie od kilkunastu sezonów, z pewnością składa się suma nieprzeciętnych umiejętności pojedynczych zawodników. Od niemal dwudziestu lat mamy szczęście mieć w kadrze nietuzinkowe osobowości i wybitnych sportowców, którzy dodatkowo pełnili rolę lokomotywy napędzającej całą drużynę. Niewątpliwie największymi gwiazdami i sportowcami, którzy zawładnęli naszą wyobraźnią, marzeniami oraz emocjami w dwóch minionych dekadach, byli prawdziwi hegemoni skoków narciarskich – Adam Małysz i Kamil Stoch. Sukces i euforia nadeszły niespodziewanie.

Był piątek, 29 grudnia 2000 r., gdzieś między pałaszowaniem pozostałej po Wigilii kapusty z grzybami i pasztecików z barszczem a snuciem planów na Sylwestra. Pewnie wielu z wrażenia zakrztusiło się wówczas poświątecznym posiłkiem, kiedy na majaczącym w tle obrazie telewizora, zobaczyli rozradowaną twarz trenera Tajnera i uniesione w geście tryumfu ręce Małysza. Fenomenalny skok w II serii wywindował naszego skoczka na 4. miejsce w pierwszym konkursie 49. Turnieju Czterech Skoczni w Obersdorfie! Później było już tylko lepiej, rozpoczęła się „małyszomania”, która trwała ponad 10 lat, po czym płynnie przeistoczyła się w „stochomianię”. Przez dwie dekady wszystko się zmieniło, za sprawą polskich sukcesów w skokach narciarskich, przeżywaliśmy cudowne chwile uniesienia, nawet niedzielny rosół smakował jakoś inaczej, wyjątkowo…

Nieoczekiwany fenomen i magia „czwórki” – przeżyjmy to jeszcze raz

Tak więc wszystko zaczęło się z końcem 2000 r. Po symbolicznym łyku sylwestrowego szampana, Adam Małysz dokończył to, co rozpoczął jeszcze w starym roku – zwyciężył w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni, z olbrzymią przewagą nad pozostałymi skoczkami. Jak się później okazało, nie był to epizod, a całe pasmo doskonałych występów, po których nawet trenerzy filigranowego zawodnika z Wisły – łapali się z niedowierzaniem za głowę, a na szyi Małysza zawisały kolejne medale. Cyfra cztery z jakiegoś powodu upodobała sobie naszego skoczka, bowiem Adam zdobył w karierze 4 „Kryształowe Kule” (za wygranie Pucharu Świata w latach 2001-2003 oraz w roku 2007). W 2002 (Salt Lake City) i w 2010 r. (Vancouver), wywalczył też 4 medale olimpijskie. Do swojej bogatej kolekcji trofeów, Małysz dołożył również 6 medali w Mistrzostwach Świata. W trakcie kariery 92 razy stał na podium w zawodach pucharowych, z czego na jego najwyższym stopniu aż 39-krotnie. Daje mu to trzecie miejsce w historii, bo więcej razy w Pucharze Świata zwyciężali jedynie Gregor Schlierenzauer oraz Matti Nykänen.

Adam Małysz był cenionym i lubianym skoczkiem, ponieważ oprócz niewątpliwej klasy sportowej i sukcesu, jaki osiągnął, do końca pozostawał skromny, wyważony w wypowiedziach oraz pokorny. Podczas ostatniego jego skoku, który miał miejsce w słoweńskiej Planicy (sezon 2010/2011, 3. lokata), został pożegnany przez kolegów ze skoczni z najwyższymi honorami i szacunkiem. Niektórzy zawodnicy wystąpili wtedy nawet z domalowanym albo doklejonym – charakterystycznym wąsikiem, jaki nosił Adam. Nawet teraz, na wspomnienie o dokonaniach Małysza, przed którymi pokłonił się cały sportowy świat, łzy nostalgii i wzruszenia napływają do oczu…

Symboliczne przekazanie pałeczki

W Polsce modny jest dziś slogan pt. „dobra zmiana”, stworzony na potrzeby kampanii wyborczej, a także rzekomo lepszych przeobrażeń na politycznej scenie, który wciąż wywołuje gorące dyskusje i liczne kontrowersje. Bezdyskusyjna, prawdziwa „dobra zmiana” – z pewnością dokonała się 20 marca 2011 r., w czasie wspomnianych już zawodów na Velikance. Kończący sportową karierę Małysz, który stanął na trzecim stopniu podium, ustąpił bowiem pola zwycięzcy całego konkursu – Kamilowi Stochowi! Ten piękny i symboliczny moment, był też początkiem największych sukcesów Stocha i gwarancją tego, że… przywołany wcześniej niedzielny rosół – nadal smakował będzie wyjątkowo.

Liderem naszej narodowej kadry skoczków narciarskich został Kamil Stoch, który oprócz cudownych osiągnięć indywidualnych, poprowadził również drużynę do największych sukcesów w historii. Następca „Orła z Wisły” jest trzykrotnym Mistrzem Olimpijskim (z 2014 i 2018 r.), a raz wywalczył też, wspólnie z drużyną, brązowy medal Igrzysk (2018 r.). Na szyi Kamila Stocha zawisł także, jak na razie, jedyny złoty krążek dla indywidualnego Mistrza Świata (2013 r.), a także srebro za 2. miejsce w MŚ z Seefeld. W roku 2017, z kolegami z polskiej ekipy narodowej, Stoch sięgnął po drużynowe Mistrzostwo Świata. Do swojego konta dopisał ponadto dwa tryumfy z rzędu w elitarnym Turnieju Czterech Skoczni (2017-2018) i tyle samo zwycięstw w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata (w sezonach 2013/2014 oraz 2017/2018). Do chwili obecnej, Kamil Stoch stał łącznie 33 razy na najwyższym stopniu podium w konkursach Pucharu Świata, a więc do wyrównania osiągnięcia Adama Małysza, brakuje mu jeszcze „tylko” 6 wygranych. Sezon 2019/2020 dopiero się rozpoczął, więc trzymajmy kciuki!

Artykuł powstał przy współpracy z serwisem Might Tips

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.