Zakochanie to piękny stan. Kto doświadczył, ten wie, co jemu towarzyszy. Wszystko staje się piękne, kolorowe, my sami tryskamy energią, mimo że spać ciężko. Brzmi jak w bajce, o ile jesteśmy sami i poznajemy osobę, która także prowadzi wolne od innego związku życie. Sytuacja wygląda inaczej, gdy doświadczamy zakochania mając już rodzinę. Wówczas w głowie pojawia się absolutne rozdarcie między tym, czego pragniemy, a zdrowym rozsądkiem.
Właśnie z takim problemem zgłosił się do nas pan Tomasz. Jego życie, dotąd spokojne i ustabilizowane wywróciło się do góry nogami, gdy na jego drodze pojawiła się Joasia…
Nie chcę tego uczucia, lecz nie umiem się go pozbyć – jak sobie z tym poradzić?
W liście do redakcji pan Tomasz pisze: Do tej pory prowadziłem normalne, rodzinne życie. Nie było kolorowo, ale też nie było źle – jak w każdym małżeństwie, miewaliśmy gorsze i lepsze dni. Od razu chcę podkreślić, że bardzo kocham i szanuję moją żonę. Mam też dwie córeczki, Maję i Zosię. Nigdy nie zdradzałem żony, choć jak każdy facet czasami „zawiesiłem oko” na jakiejś atrakcyjnej kobiecie. Teraz jest zupełnie inaczej. Joasię poznałem, gdy trafiłem do szpitala po wypadku, ona jest tam pielęgniarką. Od pierwszych chwil przykuła moją uwagę, widziałem jak troskliwie opiekuje się pacjentami. Żona odwiedzała mnie rzadko. Wiadomo, małe dzieci w domu, rozumiałem to. W pierwszych dniach odganiałem od siebie myśli, że Asia może mi się podobać, ale z dnia na dzień się to nasilało. Gdy tylko stawała w drzwiach sali, serce biło mi mocniej, czułem, że się czerwienię. Może nie zabrnąłbym w to wszystko tak daleko myślami, gdyby nie to, że czasu miałem w szpitalu naprawdę wiele… Znalazłem jej profil na facebooku i dodałem do znajomych. Wyjątkowo szybko zaakceptowała zaproszenie. Jednego wieczoru, leżąc w łóżku odważyłem się i napisałem: spokojnej nocy, Asiu. Dziwne, bo o ile na żywo nie rozmawialiśmy wiele, to na messengerze bardzo szybko złapaliśmy nić porozumienia. Pisaliśmy w każdej wolnej chwili, o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Z dnia na dzień rozmowy stały się coraz bardziej pikantne. Wiedziałem, że ona też ma męża, lecz podkreślała w wiadomościach, że nie czuje się szczęśliwa w związku. Miałem wyrzuty sumienia, bo rzadziej dzwoniłem do żony, jakby relacja z nią stała się dla mnie obojętna. Po wyjściu ze szpitala dalej kontynuowaliśmy rozmowy, nie chciałem się jednak z nią spotykać. Obawiałem się, że już zupełnie wymknie mi się to spod kontroli. Proszę o poradę, jak pozbyć się tego niechcianego uczucia do Asi? Nie chcę niszczyć swojego małżeństwa, jednak nie umiem sobie z tym poradzić.
Tomek, 42 lata
Określ, co jest dla Ciebie najważniejsze
Będąc w stanie znacznego pobudzenia emocjonalnego ciężko podejmować racjonalne decyzje. Często mówimy, robimy, lub – jak w powyższym przypadku – piszemy rzeczy, które wywołują w nas wyrzuty sumienia, jednak nie umiemy tego zatrzymać. Choć to bardzo trudne, trzeba chłodno podejść do sprawy i rozważyć sensowność podejmowanych działań. Warto zadać sobie pytanie, co by było, gdyby przykładowo żona przypadkiem zauważyła wiadomości? Jak by to wpłynęło na związek? Jakiego zawodu doświadczyłaby?
Kobiety i mężczyźni skonstruowani są zupełnie inaczej. W różny sposób definiujemy zdradę. O ile z perspektywy mężczyzny zdrada równoznaczna jest ze zbliżeniem fizycznym, to kobiety biorą pod uwagę także kwestię emocjonalną. Nawet, jeśli nie doszło do fizycznej relacji, to świadomość, że partner emocjonalnie związał się z inną kobietą może dotknąć jeszcze bardziej. Mężczyzna pomyśli – to tylko słowa, kobieta poczuje się zdradzona.
Postaw sprawę jasno – nie pozostawiaj niedomówień
Jeśli faktycznie chcemy pozbyć się niechcianego uczucia do drugiej osoby, nie możemy go pielęgnować. Każda rozmowa czy spotkanie będzie oddalało nas od tego, do czego dążymy. Nie wystarczy ograniczenie kontaktu, czy deklaracje typu „zostańmy przyjaciółmi”.
Warto też podkreślić, że nawet jeśli zdaje nam się, że nikt poza nami nie dostrzega, co się z nami dzieje, to z czasem z pewnością pojawią się jakieś obawy. Uśmiechy do telefonu, nadmierne pilnowanie, by nikt nie zaglądał o czym i z kim piszemy, zbyt dużo czasu z urządzeniem w ręku – prędzej czy później wzbudzi to obawę.
Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się definitywne zerwanie relacji z osobą, do której uczuć chcemy się pozbyć. Oddalenie się całkowite, nie pozostawiające złudzeń i nadziei. Z pewnością nie jest to łatwe, początkowo możemy odczuwać pustkę, tęsknotę i ból emocjonalny, jednak te uczucia stopniowo będą zanikać.
Ważne: nie pozostawiajmy uchylonej furtki mówiąc np. „może kiedyś się odezwę, muszę to przemyśleć”. W ten sposób będziemy prawdopodobnie raz po raz odnawiać kontakt.
Nie bój się poprosić o pomoc
Jeśli ta sytuacja emocjonalnie nas przerasta, warto poprosić o pomoc psychologa lub terapeutę. W tego typu sytuacjach może być nam ciężko otworzyć się przed kimś bliskim, dlatego dobrze jest porozmawiać z kimś, kto nas nie zna i nie będzie nas oceniał. Może to okazać się bardzo pomocne.
Niemalże każdy w życiu doświadcza zauroczenia, zakochania w nieodpowiednim momencie. Taka jest ludzka natura i nie jesteśmy w stanie się od tego uchronić. Istotne jest, co z tym zrobimy. Uczucia same w sobie nie są złe. Złe mogą być nasze decyzje, dlatego warto przed podjęciem ryzykownych działań wylać sobie na głowę przysłowiowy kubeł wody i skorzystać z tego, co podpowiada nam rozsądek.
Kamila Em.
Mam ten sam problem . 😔 I nie wiem jak mam sobie z tym poradzić . Kocham żone ale tez zakochalem sie w innej nigdy mnie to nie spotkało to pierwszy raz , to znaczy wczesniej były tam jakies drobne zauroczenia ale tym razem jest gorzej. Mysle o niej cały czas i nie moge przestac. To jest jakaś masakra.. Pozdrawiam.
Zawsze może pomóc ręka.
A wyżyć się seksualnie najlepiej na żonie.
Masakra to jednym słowem jest u mnie. Kolego nie tylko Ciebie dotyka ten problem . Od lat zadaje sobie pytanie czy można kochać dwie kobiety na raz.Najgorzej jak wkońcu zdajesz sobie sprawę ,że nie chcesz rozwalać swojego małżeństwa i w tym samym czasie myślisz o innej kobiecie,która np jest żoną twojego najlepszego przyjaciela. To się nazywa dopiero masakra. Żadne zrywanie kontaktów ,unikanie nie pomaga.Przyjeżdżają do nas od 7lat na 2-3dni ,jak wyjeżdżają to nie mogę się pozbierać przez kilka miesięcy bo cały czas ta dziewczyna mi siedzi w głowie,nie mogę się na niczym skupić,nie mogę spać ,nie mogę normalnie funkcjonować.Ta sytuacja trwa latami, i co zrobić??
Dzieci
Ja niestety zrobiłem ten krok dalej i zacząłem się spotykać… boli mnie to po stokroć, mimo, że z żoną nie dogadujemy się od dawna i niejednokrotnie wykrzykujemy sobie rozwód, o tyle dwójka dzieci jeszcze mnie jakoś powstrzymuje, zwłaszcza młodsza 2letnia która nic nie ogarnia i gdy już myślałem, że nadeszła ulga, że w końcu się rozwiedziemy, podczas naszej kłótni przyszła młodsza córka niczego nieświadoma, z pełnym uśmiechem na twarzy i śmiejąc się do nas… Z jednej strony kocham inną ze wzajemnością i szacunkiem, z drugiej tkwie w patologii ze względu na cudowne dzieci.
Zawsze nie rozumiałem facetów, że spotykają się z innymi. Teraz i na mnie trafiło.
To jest straszne. Mam nastoletnie dzieci, widzą brak przywiązania do żony (ich matki) od dłuższego czasu. Nie wiem nawet czy małżeństwo nie było zbyt spontaniczną decyzją. Mam świadomość, że nowa kobieta moich westchnień może mnie odrzucić a mimo tego dalej w to brnę. Czekam na koniec weekendu, aby znów zobaczyć się w pracy. Czasami nawet wmawiam sobie, że nawet gdy spotka mnie odrzucenie to nie chcę tkwić w obecnym toksycznym związku. Martwi mnie tylko, że po moim odejściu żona nie poradzi sobie. Wszystkim zajmuje się ja. Myśl że złamie jej serce nie pozwala mi odejść.
Dziękuję za artykuł. Uświadomiłem sobie, że nie jestem Sam w tego typu problemach.
Mam też tak, nudziare żonę z którą mam 4 dzieci i 22 letnią kokietujaca sympatię w pracy, ciężko to wszystko ogarnąć,
Jestem w podobnej sytuacji… Jestem ze swoją żoną od 15 lat z czego 10 w małżeństwie. Obydwoje mamy po 40 lat. Z różnych względów dopiero teraz planujemy mieć dziecko. Przyznam, że przed małżeństwem nie byłem święty ale z perspektywy czasu były to starsze głupoty z mojej strony. Kilka miesięcy temu będąc w rodzinnych stronach spotkałem koleżankę z podstawówki, której nie widziałem 25 lat. Spotkaliśmy się na imprezie plenerowej organizowanej przez miasto. Opowiedziała mi o swoim życiu… nieudane małżeństwo, z którego ma kilkunastoletnią córkę, później inne nieudane związki z czego jeden był wręcz patologiczny. Ja oczywiście podpowiadałem co u mnie działo się przez ten czas. Przegadaliśmy całą noc i nad ranem odprowadziłem ją do domu. Teraz ilekroć jestem w rodzinnych stronach spotykamy się „na drinka”. Nie doszło jeszcze zbliżenia… Tylko jakiś niewinny pocałunek w usta. Dobrze nam się spędza czas w swoim towarzystwie, zawsze jest o czym porozmawiać czy ponarzekać. Niby traktujemy się jak dobrzy znajomi/przyjaciele ale czuję, że obydwoje mamy z tyłu głowy, że „coś by z tego było” i to nawet coś dłuższego i trwałego pomimo, że nawet o tym nie rozmawialiśmy… I co tu ku**a z tym wszystkim zrobić?
Cieszę się, że trafiłem tutaj bo przynajmniej mogę bez skrępowania o tym napisać… Może zrobi mi się lżej…
Witam w grupie…:). Widzę, że wszyscy nie chcemy skrzywdzić swoich żon, a jeszcze jak są dzieci no to już pozamiatane…I już wiemy co robić. Powodzenia wszystkim.
Witam. Jestem w podobnej sytuacji, czuje się strasznie ale moje małżeństwo było zawarte bardziej z rozsądku. Dobrze się dogadywaliśmy ale nigdy nie było jakiś ekstra fajerwerków. Teraz mam kontakt z dziewczyną w którą jestem wpatrzony jak w obrazek, nigdy nie czułem czegoś takiego w stosunku do żony ale wiem, że jest wspaniałą osobą i nie chciał bym jej skrzywdzić…. Mam wrażenie, że przez to wszystko popadam w jakąś depresję. Dobrze wiedzieć że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzimy. Pozdrawiam
Ja bym chciał poznać punkt widzenia kobiet….. Bo nie chcemy rozwalać małżeństw ale w końcu nie funkcjonujemy w tych małżeństwach….. Brak zainteresowania, brak intymności, brak pożądania….. Czy kobiety, nasze żony mimo tego chcą takiego męża? Partnera?
Nie do końca potrafię zrozumieć męski punkt widzenia w tym temacie. Posiadanie dzieci z mężem dyskwalifikuje pozostałych absztyfikantów, to chyba oczywiste. Potrafię się przyjaźnić, żartować, nawet kilka osób bardzo mi się podoba, ale dzieci są ważniejsze niż jakieś tam fascynacje. Mam wrażenie, że mężczyźni, a zwłaszcza ci w kryzysie wieku średniego mają jakieś zupełnie inne zakresy pojmowania rzeczywistości. Ja na przykład mam naprawdę dużo zainteresowań poza pracą, prawdę mówiąc dnia mi nie wystarcza i nie wyobrażam sobie żeby wszystko rzucić dla jakiegoś mydłka, nawet gdyby jeździł najnowszym mercem i miał piękną twarz, tyłek, klatę oraz strzelał refleksjami.
Może panowie trochę zainteresowania tą żoną by pomogło… Jakby budowanie intymności od nowa. Może już nie jest tak seksowna jak kiedyś wam się zdawało? Chociaż pewnie jest seksowna bardziej! To czemu jej nie kupicie ot tak w prezencie koronek czy bardziej seksownych ubiorów… Nawet jak zrobią awanturę i będą udawały że niee i koniec, to jak Was nie będzie to przymierzą tą seksowną rzecz… otworzą się na nowo na wasze wspólne potrzeby. Może czasem wystarczy zrozumienie, wsparcie, zainteresowanie. Można klepnąć po pupce żone, może się wkurzy na początek ale można jej powiedzieć że nie mogłeś się powstrzymać bo ma seksowną pupcie…. Łatwiej jest się zauroczyć na maksa w nowej kobiecie która Was dobrze nie zna i nie jest Wami zmęczona( i pewnie odwrotnie,😉) . Pamiętajcie że Wasze żony są obiektami marzeń i westchnień mężów innych żon! ! ! A kobiety tak naprawdę nie chcą faceta który nie jest nimi zainteresowany… Ale to pytanie do Was czemu się nie interesujecie już żonami? Hmmmm? …. A czemu nie spróbujecie porozmawiać szczerze z kobietą o tym braku który Was i Żony drąży? … Co do odejścia to już indywidualne kwestie. Zaś odejście od rodziny z malutkimi dziećmi to na pewno błąd… Bo małe dzieci generują zmęczenie, absorbują myśli głównie kobiet, kobiety skupiają na dzieciach swoją całą uwagę! Wszelkie siły, a jak do tego pracują to są po prostu wykończone, nie mają miejsca już żeby obskakiwać męża… Niestety to się udaje tylko i wyłącznie wtedy kiedy kobieta ma siłe zadbać o związek, albo facet, to też jest możliwe i fajnie by było jakby to właśnie facet dbał o związek … To wszystko zawsze idzie w dwie strony! Trzeba się starać!
A co do Asi pielęgniarki! To ona w domu ma właśnie takiego męża który stracił nią zainteresowanie! …ona ma męża takiego jak Wy. .. więc zobaczcie ona może być waszą żoną….już jasne co robią żony które nie dostają tego co buduje związek… To samo co Wy…
Jestem w takiej same sytuacji. Źona , dwóch synów. Mam 41 lat i nagle pojawią się
10 lat młodsza z którą szybko nawiązuję kontakt cielesny i uczuciowy nie do opisania. Wszystko pięknie lecz połowa mnie z żoną i dziećmi – bezradna wobec decyzji o pozostawieniu ich dla przepięknej namiętności.
Decyzja do podjęcia wręcz nie wykonalna.
Czy ktoś z Was odważy się porzucić małżeństwo???? Ja jestem bliski….
Dołączam. Mam 41 lat, żona, znamy się 18 lat. Ona jest wspaniała. Wiem, że nigdy nie znajdę nikogo takiego jak ona. Po prostu to wiem. Jest dla mnie wszystkim, kocham ją, jest moim najlepszym kumplem. Żona mnie docenia, dba o mnie, robi wszystko, czego potrzebuję. A ja szukam namiętności gdzie indziej… I znalazłem. Na imprezie. 15 lat młodsza, piękna, najładniejsza dziewczyna w klubie. Mam problem, bo uwielbiam flirtować, poznawać ludzi, bawić się. Zawsze noszę obrączkę. Nie ukrywam, że jestem żonaty. Najgorsze jest to, że zawsze udaje mi się poderwać dziewczynę, którą wybiorę. Mimo obrączki. Powtarzam sobie, że to tylko rozmowa. Ale potem to przeradza się we flirt, potem w zmysłowy taniec, namiętny pocałunek, seks… Nie biorę numerów, nie pytam o nazwisko, nie chcę dawać sobie sposobności do utrzymywania kontaktu. Cierpię podwójnie. Z wyrzutów sumienia z powodów zdradzania żony i z powodu braku możliwości kontaktu z kochanką… Wiem, że sam sobie to robię, ale to jest silniejsze ode mnie, nie mogę sobie z tym poradzić…