Nissan Qashqai to od lat bezsprzecznie jeden z najpopularniejszych crossoverów na rynku. W każdej „motoryzacyjnej rodzinie” z powodzeniem mógłby pretendować do roli idealnego „zięcia” – w czym na pewno pomógłby mu atrakcyjny wygląd i bogate wnętrze… Uwielbiam miłe zaskoczenia, a takie też były moje odczucia, po redakcyjnym teście, jaki miałem przyjemność przeprowadzić z udziałem odświeżonego Qashqai’a. W ostatnim czasie, dzięki współpracy tuzów światowej motoryzacji – Mercedesa, Nissana i Renault, powstał nowy, innowacyjny silnik benzynowy o pojemności 1,3 litra, generujący moc 160 KM. Ta rewolucyjna jednostka napędowa wkomponowana została w kilka sztandarowych modeli wspomnianych marek, w tym właśnie w Nissana Qashqai po liftingu. Oprócz dynamicznego silnika, miałem możliwość zapoznać się również z innymi nowinkami, jakie odkrył przede mną najnowszy „Japończyk”.
Drobna kosmetyka z zewnątrz…
Dawniej, w klasie kompaktowych crossoverów, Qashqai nie miał konkurencji, dziś większość producentów celuje w ten typ samochodów, bowiem cieszy się on niesłabnącym powodzeniem. Trzeba jednak przyznać, że pomimo większej liczby konkurentów, flagowy model Nissana nadal skutecznie potrafi odeprzeć ataki wielu innych marek. Na pierwszy rzut oka, Qashqai po face liftingu niewiele się zmienił. Po bardziej wnikliwym wpatrzeniu się, można dostrzec jednak subtelne zmiany z frontu w obszarze grilla i zderzaka, które nadały mu nowego wyrazu i oblicza – „drapieżnika skupionego na celu”. Jeśli chodzi o tył, to zmiany są kosmetyczne i ograniczyły się wyłącznie do nowego zderzaka. Linia auta doskonale wpisuje się w panujące obecnie trendy – ani nie szokuje futurystycznymi kształtami, ani też nie szuka na siłę nawiązania do form z odległej przeszłości. Smukła, sportowa i delikatnie „umięśniona” sylwetka nowego Qashqai’a – gwarantuje, że w dalszym ciągu będzie on obiektem pożądania wielu klientów.
…niewielkie zmiany w środku
W związku z tym, że we wnętrzu wcześniejszych wersji Qashqai’a miałem okazję spędzić mnóstwo czasu, od razu dostrzegłem kluczową zmianę, mianowicie nową kierownicę, która nawiązuje wyglądem do tej z Leaf’a. Mój wzrok przykuły też obszerne fotele obite ekskluzywną skórą Nappa, z oryginalnym, wymyślnym wzorem, będącym efektem miękkiego pikowania. Fotele zostały też wyposażone w odpowiednie trzymanie boczne, przez co są bardzo wygodne i komfortowe, a dodatkowo prezentują się niezwykle prestiżowo. Jestem fanem mocnego, rockowego grania, jednak specyficzna konfiguracja systemu audio Bose sprawia wrażenie, że brzmienie jest zbyt basowe. Być może jest to kwestia do wyregulowania, przyjrzę się temu na spokojnie później. W Nissanie hołdują zasadzie, że „lepsze jest wrogiem dobrego”, co ma odzwierciedlenie w stosunkowo prostych, funkcjonalnych i optymalnie rozmieszczonych przyciskach, jakie wypełniają wnętrze auta – w świetnie już znanej, tradycyjnej formie. Uuu, pierwszy mały minusik. Po cichu liczyłem, że producenci wzięli sobie do serca głosy życzliwych użytkowników Qashqai’a i popracowali nad jakością obrazu z kamer. Nowy samochód ma kamery zapewniające doskonały widok z tyłu, przodu, a nawet taki układ, który tworzy podgląd z góry, lecz nadal obraz jest jakby rozmazany, mógłby też być trochę większy.
(R)ewolucja pod maską!
W dzieciństwie, podczas obiadu, często zaczynałem jedzenie od rzeczy, które smakowały mi najmniej (najpierw ziemniaki z surówkami, a na koniec dopiero pałaszowanie soczystego kotleta), podobnie podczas testu – najlepsze zostawiłem sobie na koniec! Najwyższa pora, żeby wreszcie sprawdzić przywołany na początku 4-cylindrowy silnik 1.3 DiG-T, taki sam, jaki montowany jest m. in. w Mercedesie klasy B czy w Renault Kadjar. Silnik ten zastąpił jednostki benzynowe 1.2 i 1.6 DIG-T, które dotychczas funkcjonowały w starszych modelach Qashqai’a. Po odpaleniu silnika, do swojej dyspozycji miałem aż 160 KM (270 Nm), których dynamizm był sukcesywnie uwalniany dzięki fenomenalnemu 7-stopniowemu dwusprzęgłowemu automatowi. Trzeba przyznać, że skrzynia działa bardzo płynnie, nie ma żadnego szarpania, a w połączeniu z napędem na jedną oś oraz niemałą mocą – można odczuć dużą lekkość w trakcie przyspieszenia samochodu i przyjemność z „temperamentu” silnika. Kolejną zaletą tego naprawdę fajnego auta, jest świetnie wyciszenie kabiny, dzięki czemu podróżującym nie doskwiera żaden szum. W czasie ponad 150-kilometrowej przejażdżki, miałem również sposobność przekonać się o maksymalnych osiągach auta, kiedy zbliżyłem się do magicznej granicy 190 km/h. Przyspieszenie do „setki” tego prawie 1,5-tonowego kolosa mieści się w granicach 10 sekund.
Ciężko jest wypowiedzieć mi się w kwestii spalania, bo nie przejechałem dostatecznie reprezentatywnego dystansu, muszę więc zdać się na zapewniania producenta, który twierdzi, iż zużycie paliwa nieznacznie przekracza 7 l/100 km w cyklu mieszanym. W nowym Qashqai’u zainstalowano także popularny w wielu modelach system „start-stop”. W dalszym ciągu jest to doskonały samochód rodzinny, charakteryzujący się atrakcyjnym wyglądem, nie pozbawionym walorów użytkowych wnętrzem oraz super dynamiką podczas jazdy. Mam nadzieję, że auto jeszcze przez wiele lat będzie potrafiło sprostać rosnącym wymaganiom użytkowników SUV-ów i crossoverów, a także zaspokajać gusta amatorów nowoczesnej estetyki na drodze.
Dodaj komentarz