Zdrowe dziecko to nie sterylne dziecko

Wychowywanie dzieci w sposób zdrowy to obecnie bez wątpienia jeden z najbardziej „gorących” tematów. Pomijając na przykład naprawdę intensywne spory odnośnie obowiązku szczepienia, temat ten zawiera w sobie również wiele mniej lub bardziej kontrowersyjnych wymiarów.

Jeszcze kilkanaście lat temu kwestia ta raczej nie istniała w tak zwanej przestrzeni publicznej, a w każdym razie nie na taką skalę, jak ma to miejsce w czasach dzisiejszych. Jak przekonamy się później, miało to nawet swoje zalety, ponieważ częstym błędem popełnianym przez współczesnych rodziców jest przesadzanie w niektórych aspektach.

Przyjrzyjmy się tej sprawie nieco bliżej.

Jak wychowywać dziecko w zdrowy sposób?

Przede wszystkim należy dokonać pewnego fundamentalnego rozróżnienia, a mianowicie: zdrowe warunki w żadnym wypadku nie oznaczają warunków sterylnych. Oczywiście, inaczej będzie to wyglądać w przypadku dzieci mających problemy ze zdrowiem: wtedy należy ściśle stosować się do zaleceń lekarza odpowiedniej specjalizacji. Jeżeli jednak nasze dziecko nie cierpi na żadne poważne, przewlekłe problemy zdrowotne, wychowywanie go w sterylnych warunkach niestety przyniesie efekt raczej odwrotny do spodziewanego.

Dlaczego? Okres dzieciństwa jest jednocześnie czasem, w którym rozwija się układ immunologiczny. Ten ostatni do prawidłowego rozwoju potrzebuje zaś bodźców: nasza odporność może rozwijać się tylko wówczas, jeżeli jest regularnie atakowana przez szkodliwe (jednak nie nadmiernie szkodliwe) czynniki. W ten sposób, układ immunologiczny niejako uczy się reagować na określone zagrożenia, a tym samym budowana jest odporność organizmu.

To właśnie w ten sposób tłumaczy się ogromne różnice w podatności na alergie pomiędzy dziećmi wychowywanymi w warunkach sterylnych lub niemal sterylnych a dziećmi, które dorastają wspólnie ze zwierzętami domowymi. W tym pierwszym przypadku organizm dziecka jest niemal całkowicie izolowany od wszelkich czynników atakujących układ immunologiczny. Efekt? W okresie dorosłości organizm po prostu nie potrafi prawidłowo reagować: odpowiedź immunologiczna ciała jest patologiczna, co prowadzi między innymi do alergii.

Tymczasem na przykład zwierzęta w domu to istne siedliska bakterii. Teoretycznie teza ta może wydać się kontrowersyjna: w końcu bakterie i zarazki to czynniki szkodliwe a automatycznie chcemy chronić nasze dziecko od wszelkiego rodzaju zagrożeń. W tym jednak wypadku te zagrożenia mają charakter zbawienny: układ immunologiczny młodego człowieka, pozostając w ciągłym kontakcie z zarazkami, stopniowo wykształca zdolność do prawidłowej odpowiedzi immunologicznej.

Po drugie: dieta oraz aktywność fizyczna

Zacznijmy od odżywiania, przez które w tym wypadku niestety należy rozumieć również suplementację. Półki aptek są dosłownie pełne różnego rodzaju suplementów diety rzekomo przeznaczonych dla dzieci, zaś telewizja na każdym kroku atakuje nas reklamami różnego rodzaju preparatów mających służyć „zdrowiu naszego maluszka”.

Warto więc przypomnieć, że, jak sama nazwa wskazuje, suplementy diety nawet w przypadku osób dorosłych są przeznaczone do stosowania okresowego(oczywiście z wyłączeniem określonych przypadków). W przypadku dzieci ta reguła okazuje się szczególnie istotna. Mówiliśmy już o tym, że dzieciństwo jest okresem, podczas którego organizm „uczy się” odpowiednio reagować na różnego rodzaju szkodliwe czynniki. To uczenie odnosi się także do układu pokarmowego.

Naszą naturalną zdolnością jest umiejętność pobierania substancji odżywczych z pożywienia. Jest to rzecz jasna mniej efektywne, niż suplementacja wysokiej jakości preparatami, ale wręcz nieodzowne do prawidłowego rozwoju układu pokarmowego. Organizm dziecka karmionego całym zestawem różnego rodzaju suplementów najpewniej wykształci tę fundamentalną funkcję w sposób niepełny, co niestety będzie miało bardzo negatywne skutki w przyszłości.

Wniosek? Witaminy oraz mikroelementy dziecko powinno otrzymywać z jedzeniem, a nie w postaci pastylek.

 

Kolejna kwestia to odporność fizyczna. Jest ona z jednym strony potężnym stymulatorem układu immunologicznego, z drugiej zaś strony w okresie dzieciństwa odpowiada między innymi za prawidłowy rozwój kręgosłupa. Oczywiście, ruch stanowi także najlepszą możliwą profilaktykę otyłości u dzieci, która niestety stanowi coraz bardziej powszechny problem.

Rodzice często jednak skarżą się na problemy z „zachęceniem” dziecka do uprawiania jakiejkolwiek aktywności fizycznej? W czym tkwi problem? Aktywność fizyczna powinna być dziecku niejako „wszczepiona” już od najmłodszych lat. Wtedy jakiekolwiek „zachęty” nie będą potrzebne, ponieważ młody człowiek będzie wykazywał całkowicie automatyczną skłonność do, na przykład, grania w piłkę nożną.

Tak było dawniej, w czasach gdy nie istniały jeszcze tablety, zaawansowane konsole do gier i tym podobne cuda: po prostu chodziło się z kolegami na podwórko, grało się w piłkę, kosza lub siatkówkę. Potem nabyte w ten sposób nawyki owocowały tym, że aktywność fizyczna stanowiła właściwie nieodłączną część życia, a nie czynność do której rodzice musieli nas zachęcać.

Brzmi jak „chłopska prawda”? Cóż, czasami „chłopskie prawdy” okazują się całkowicie zbieżne z wiedzą naukową.

Autor: Radosław Łozowski

2 komentarze

  1. Ha Ha Ha Odpowiedz

    Byłem kiedyś na wczasach nad morzem. Była rodzina z dwójką dzieci. Rodzice widzieli wszędzie zarazki. W restauracji szklanki przepłukiwane jakimś roztworem, Coca-Cola z butelki tylko po umyciu szyjki. Zabawa w piasku – w gumowych rękawiczkach. Do wody (morza) w zadnym wypadku, Itp. Hitem była jednak prośba Mamy Chłopców którzy chcieli pograć w piłkę z moim Synem. – Czy może zdezynfekować piłkę przed grą?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.