NAJGORSI – odebrano mi córeczkę wbrew mojej woli

[ list ojca do redakcji tatasos.pl ]

 

Miałem 5 tygodni gdy mój ojciec odszedł od mojej mamy. Całe późniejsze młodzieńcze życie było przesiąknięte, brakiem ojca i niepełną rodziną, którą moja mama tłumaczyła każde swoje, czy nasze niepowodzenia. Z tamtego okresu pamiętam: rozgoryczenie mamy, hasła: alimenty, fundusz alimentacyjny oraz wieczny brak pieniędzy. Do dziś nie wiem co nas obroniło przed skrajną biedą. Tytaniczny wysiłek i samodyscyplina mojej mamy, z logicznego punktu widzenia nie mogło wystarczyć, a jednak tylko dzięki Jej staraniom przetrwaliśmy trudy lat 90-tych i późniejszą likwidację funduszu alimentacyjnego. Fundusz alimentacyjny zastępował świadczenia naszego ojca, który uciekł z Polski w 1994 r. zostawiając moją mamę, niepełnosprawną siostrę i mnie.

Rozpad małżeństwa skazał moją mamę na lata trudności. Brak funduszów, samotna opieka nad dziećmi są „standardem” samotnych rodziców. Moja mama musiała również walczyć o zdrowie
i rehabilitację mojej niepełnosprawnej siostry w czasach, gdy późny PRL i wczesna Wolna Polska lat 90-tych, negowały ułomności ludzi. Stan emocjonalny mojej mamy ciągle się pogarszał. Próby „poukładania” sobie życia u boku innej osoby są zrozumiałym i naturalnym odruchem każdej samotnej osoby. Niestety z uwagi na dzieci (w tym jedno niepełnosprawne) kilka podjętych prób zakończyło się niepowodzeniem. Samotność jest trudna, lecz jest zawsze lepsza niż widoczna sztuczna miłość do pasierbów. Samotni rodzice, ze względu na dzieci, szukają szans na pełną rodzinę. Jednakże to właśnie, ze względu na dzieci, należy ostrożnie dobierać partnerów i nigdy nie robić tego za wszelką cenę.

Czas samotnego rodzica jest jeden i musi zostać podzielony na pracę zawodową, obowiązki domowe i szanse na nową miłość. Nowa miłość nigdy do mojej mamy nie przyszła, z czasem jednak pojawiła się cisza, smutek i depresja. W naszym domu nie było papierosów, nie było uzależnienia alkoholowego było za to mnóstwo leków przeciwbólowych, a później antydepresantów. Pamiętam, że moja mama nie bawiła się ze mną ani z siostrą, nie odrabiała z nami lekcji, lecz w domu było czysto… Marzyłem o tym żeby mieć pełną rodzinę jak dorosłe. Przyrzekłem sobie wtedy, że ja nigdy nie odejdę od swoich dzieci. Z domu wyniosłem przekonanie, że rozpad rodziny to zawsze wina mężczyzn, więc moja obietnica stanowiła gwarancje szczęścia dla mnie i moich przyszłych dzieci.

Wiele lat później w 2013 r. urodziła się moja córka, w pełnej rodzinie. Następne cztery lata były po prostu życiem. Najważniejsze jest to, że te cztery lata (2013-2017) były możliwością codziennego bycia z córeczką. Bałem się, że z powodu mojej przeszłości nie będę umiał być ojcem, jednakże jak sie okazało nie było się czego obawiać. Byłem, jestem i zawsze będę świetnym Tatą z bardzo prostego powodu – MIŁOŚCI do córeczki. Od pierwszego dnia, od narodzin córki czułem jak wzrasta we mnie poczucie odpowiedzialności i ojcostwa. Jakże proste stało się wtedy: awans w pracy, procedury kredytowe, remont mieszkania. Jakiekolwiek dotychczasowe trudności nie były już trudnościami. Zabawy  i bycie z córką były dla mnie źródłem siły i motywacją do działania. Moje marzenie się spełniło. Byłem przy kąpieli córeczki, zmieniałem pieluchy, używałem fridy, usypiałem, ubierałem, karmiłem butelką… Do dziś irytuje mnie obraz jaki przedstawiają seriale czy filmy – obraz ojca, który nie potrafi zająć się dzieckiem na wzór „uroczego” ofermy – Taty Świnki. Byłem przy pierwszym ząbku Hani, przy Jej pierwszym kroku i w pierwszy dzień w przedszkolu.

W lipcu 2017 moja narzeczona oznajmiła mi, że poznała nowego mężczyznę i że odchodzi.

Uwolniłem się od oceniania powodów dla którego mój ojciec odszedł od mojej matki tak samo jak uwalniam się od oceniania mojej narzeczonej. Sądzę, że temat następstw i konsekwencji rozpadu związków jest zbyt poważny, aby mącić go emocjami. Moja przeszłość nie zagroziła mojemu ojcostwu zagroziła temu decyzja mojej narzeczonej, polskie prawo, a przede wszystkim polskie sądy.

Do lipca 2017 moja córeczka mieszkała w domu rodzinnym, dzięki czemu widziałem Ją codziennie. Wraz z nowym pomysłem na życie, mojej byłej narzeczonej, otrzymałem od niej grafik reglamentujący mi kontakty z córeczką. Życie mojego dziecka zostało podzielone na dom rodzinny (z tatą) i na dom dziadków (rodziców matki dziecka). Nowa miłość mojej byłej narzeczonej była dość absorbująca, jak każda nowa miłość. Dzięki czemu spędzałem z Hanią 17 – 19 dni w miesiącu. Niestety nowa miłość matki dziecka była również z innego miasta, dlatego moja córka została przeniesiona 73 km na wschód od rodzinnego domu, z rodzinnego miasta, do nowej lokalizacji.

Nowy adres poznałem 4 miesiące po przekazaniu mi informacji o rozstaniu i przeprowadzce. Moje marzenie o pełnej rodzinie legło w gruzach, lecz moja przysięga o byciu przy córce – nie. Nigdy nie opuszczę córki! Moja miłość do dziecka ponownie stała się źródłem siły i cierpliwości. Jeżeli w tym momencie w czytelniku rodzi się pytanie dlaczego się na to wszystko godziłem to śpieszę z banalną odpowiedzią. Godziłem się na to wszystko dla córki. Chciałem Ją widywać najczęściej jak mogłem, zdawałem sobie sprawę z przewagi matek w sądach rodzinnych, a przede wszystkim, nie chciałem aby Hania odczuła zaognienie sytuacji między rodzicami.

Od sierpnia 2017 r. do lipca 2019 r. płaciłem dobrowolne, niezasądzone alimenty. W wyniku jednostronnej decyzji matki dziecka stałem się alimenciarzem, o których słyszałem tyle złego, z tą tylko różnica, że nie czułem się ani złym człowiekiem, tym bardziej złym ojcem.

Od tamtego czasu do dziś, czyli ponad 2 lata (30 miesięcy), spędzam z córką 3 weekendy w miesiącu od piątku do poniedziałku. Odbieram córeczkę z przedszkola; w poniedziałki, środy i piątki. Dzwonię do córeczki we wtorki i czwartki – potrafimy rozmawiać nawet godzinę czasu. Z miłości do córki jako ojciec mam powinność zniwelować córce brak ojca jaki stworzyła matka dziecka uprowadzając córeczkę 73 km na wschód. Naturalnym jest dla mnie, że w ramach wspólnie spędzanego czasu opłacam córeczce wszelkie atrakcje, jedzenie, odzież, środki czystości. Dojeżdżam codziennie 73 km do pracy (146 km łącznie). Zmieniłem miejsce pracy na bliższe mojej córce, dzięki czemu mogę odbierać Ją z przedszkola wspomniane 3 razy w tygodniu.

W lipcu 2019 r. matka dziecka wszczęła 2 postępowania sądowe przeciwko mnie. Pierwsze, alimentacyjne postępowanie sądowe (IIIRC529/19) ma na celu uzyskanie większej kwoty alimentów (900 pln na jedno dziecko). Drugie postępowanie sądowe (IIINSM1269/19) jest jeszcze gorsze ponieważ ma za zadanie określić miejsce pobytu dziecka przy matce oraz, na wniosek matki dziecka, ograniczyć dotychczasowe kontakty Taty z córką do dwóch weekendów w miesiącu oraz do 1 telefonu w tygodniu (w poniedziałki).

Obecnie jestem już po przegranym „w części” postępowaniu sądowym o alimenty (IIIRC529/19) 700 pln na jedno dziecko. Jestem także po 1 rozprawie (IIINSM1269/19) o ustalenie miejsca pobytu dziecka i ustalenie kontaktów, a także po 1 próbie badania przez biegłego sądowego z zakresu psychologi, który ma zidentyfikować i określić rodzica wiodącego, z którym będzie mieszkała moja córeczka. Napisałem o próbie badania, ponieważ matka dziecka nie stawiła sie na badanie i musi zostać powtórzone. Choć jestem po pierwszej rozprawie już „czuje” że przegram kolejną sprawę. Na moment pisania niniejszego tekstu jestem jeszcze przed drugą rozprawą.

Jak już pisałem moja córeczka została mi odebrana wbrew mojej woli, wyłącznie z inicjatywy matki i jej nowego życia. Zmieniłem pracę, aby być bliżej córki. Dopełniam wszystkie obowiązki wynikające
z ojcostwa: opieka, zabawa, lekarze, wyżywienie, odzież oraz opłaty za przedszkole i zajęcia dodatkowe. W odpowiedzi na wniosek matki dziecka wniosłem o ustalenie miejsca pobytu córeczki przy tacie z jednoczesną gwarancją dowolności kontaktów dziecka z mamą, również telefonicznych. Uważam, że bez względu na powody i emocje rodziców lub jednego z rodziców, dziecko musi mieć zagwarantowane równe kontakty z obojgiem rodziców.

Nie tylko wtedy gdy oboje rodzice tego chcą, ale wtedy gdy chociaż jedno z rodziców tego chce. Jedynie dowolny i równy kontakt dziecka z obojgiem rodziców stanowi podstawę jego prawdziwego dobra, na straży którego powinny stać polskie sądy. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Dziwi mnie, że w przypadku rozwodów polskie sądy dopuszczają separacje jako próbę naprawienia związku. Natomiast w przypadku opieki nad dzieckiem opieka naprzemienna jest odrzucana od razu jeżeli jeden rodzic tego nie chce, najczęściej kobieta gdyż przy opiece naprzemiennej zmniejsza się prawdopodobieństwo na otrzymanie przez matki alimentów.

Z uwagi na swoje doświadczenia z dzieciństwa jako dziecko porzucone przez ojca i jako ojciec okradziony z dziecka, czuje się moralnie usprawiedliwiony i predysponowany, aby obiektywnie spojrzeć na sprawę. Bardzo częstym odruchem człowieka, który otrzymuje bardzo dużą przewagę (władzę) nad drugim człowiekiem, jest odruchowe korzystanie z tej przewagi. Dlatego, w moim przypadku nie należy mieć pretensji do matki dziecka, gdyż to zarówno adwokaci, jak i postawa sądu odpowiadają za nierówność stron. Chciałbym zapewnić żeńską część czytelników tego artykułu, że rola matki w życiu dziecka jest bardzo ważna, wiem to sam po sobie wychowany przez samotną mamę. Chciałbym jednak, aby w świadomości kobiet, a przede wszystkim sądów pojawiło się adekwatne stwierdzenie o wadze roli ojca w życiu dzieci.

Niestety nie udało mi się znaleźć oficjalnych statystyk na stronach rządowych czy ministerialnych wskazujących procentową częstotliwość powierzania opieki nad dziećmi matkom lub ojcom. Jedyne źródła do jakich dotarłem wskazują, że Ojcowie stają sie opiekunami dzieci w 5-4 % przypadków. Nie mam też statystyk dotyczących ilości osób skazanych za nie płacenie alimentów, tym bardziej ilości osób ubogich w wyniku nie płacenia alimentów. Źle interpretowane zapisy art 136 KRiO, pozwala polskim sądom zasądzić kwotę alimentów nawet do 3/4 pensji.

Wspomniane 5-4 % ojców posiadających powierzoną im opiekę nad dziećmi, oznacza ogromną ilość ojców płacących alimenty. W moim przypadku zasądzono mi 700 pln alimentów co oznacza, że moja zdolność finansowa opieki nad córką wynosi minus (-) 700 pln. Adekwatna zdolność matki otrzymującej 500 plus wynosi wraz z alimentami 1200 pln. Takie podejście sądów do sprawy tworzy rodzica gorszego (najczęściej ojca) i rodzica lepszego (najczyściej matkę). Z punktu widzenia dziecka, które nie ma rozwiniętej dojrzałej świadomości i postrzega szczęście w ilości zabawek i atrakcji, polskie sądy za pomocą alimentów tworzą nierówność finansową i egzystencjalną pomiędzy rodzicami.

Polskie sądy obliczają „koszt” dziecka za pomocą wyliczeń stron, skłaniając się najczęściej w stronę matki jako bardziej wiarygodnej strony co jest niesamowicie stronnicze. Wzbogacając to dalszym brakiem logiki Sąd rekwiruje „połowę” obliczonych kosztów dziecka w postaci alimentów sprawiając, że Ojciec płaci alimenty i dodatkowo stara się zapewnić atrakcje dla dziecka na dotychczasowym poziomie. Natomiast matka dziecka opłaca potrzeby dziecka wyłącznie kwotą alimentów nie korzystając z pozostałego swojego budżetu. Brak logiki polega na tym, że ojcowie płacą za pobyt dziecka u ojców, ze swoich pieniędzy.

Dodatkowo płacą za pobyt dziecka u matek w postaci alimentów, de facto utrzymując dzieci w obu gospodarstwach domowych mając jednocześnie najczęściej ograniczony kontakt z dziećmi. To nie rodzice, pogrążeni w emocjach, lecz sądy ponoszą odpowiedzialność za nierówne traktowanie stron. Polskie sądy mają do dyspozycji Art 135 par. 2 KRiO mówiący o możliwości wykonania obowiązku alimentacyjnego osobistym staraniem (nie finansowym), niestety wykluczają to automatycznie odrzucając opiekę naprzemienną najczęściej po sprzeciwie jednej ze stron – najczęściej matek.

Nie będę komentował nastawienia sędziów płci żeńskiej z jakimi się spotkałem podczas rozpraw, ani podniesionego tonu, użytych słów oraz ograniczenia możliwości wypowiedzi (w sądzie rodzinnym we Wrocławiu tylko 1 sędzia jest mężczyzną). Poczucie powinności jednak każe mi zwrócić uwagę na realną dyskryminację płci męskiej w polskich sądach rodzinnych. Jest to dyskryminacja bardzo perfidna, bo „w świetle prawa” oraz bardzo dyskretna ponieważ nikt o tym nie pisze. Oko kamery nie spogląda w stronę alimenciarzy za wyjątkiem sytuacji, które utrwalają najgorszy ich obraz.

Równouprawnienie kobiet w edukacji, polityce, medycynie i wielu innych dziedzinach życia jest profitem dla każdego kraju, również dla Polski. W prosty i logiczny sposób zwiększa to ogólną ilość specjalistów zarówno z pośród mężczyzn jaki i kobiet. Stwierdzenie, że tylko 5-4 % kobiet nadaje się roli profesora, polityka czy lekarza jest tak samo fałszywe jak to, że tylko 5-4 % mężczyzn nadaje się do roli Ojca jako głównego opiekuna dzieci.

Eurostat w roku 2017 wskazał różnice zarobków każdej z płci na poziomie 7,7% dla Polski. Każdy powinien być wynagradzany sprawiedliwie za wykonywaną pracę i mam nadzieję, że ten współczynnik będzie się tylko zmniejszał. Mam także nadzieję, że ilość ojców otrzymujących opiekę nad dziećmi będzie wzrastać. Dyskryminacja płci męskiej w sądach rodzinnych w Polsce musi się zakończyć! Życzę sobie, dzieciom i rodzicom równouprawnienia ojców w sądach rodzinnych, parytetu w opiece nad dziećmi oraz jak największej ilości opieki naprzemiennej dla dobra dzieci (Art. 135 par. 2 KRiO).

Michał 

Poniżej przedstawiam tabelaryczne porównanie  moich spraw sądowych:

IIIRC529/19 – przegrałem

CÓRKATATAMAMA
DNI spędzane u rodzica34
NOCE spędzane u rodzica34
OPŁATY na przedszkole(+)(-)
OPŁATY na zajęcia dodatkowe(+)(-)
ZAKUPY jedzenie, odzież etc.(+)(+)
ZAROBKI (netto)45004100
500+(-)(+) 500 pln
Alimenty otrzymuje(-)(+)
 (-)(+) 700 pln
Łączne dochody (netto)38005300

IIINSM1269/19 – trwa

wniosek TATYwniosek MAMY
Miejsce pobytu dzieckaprzy Tacieprzy Mamie
Matka dziecka już raz uprowadziła córkę do innego miasta
KontaktyNieograniczone kontakty z mamąTylko dwa weekendy z Tatą
TelefonyNieograniczone kontakty z mamąTylko jeden telefon do taty (poniedziałek)
AlimentyNie chcę alimentów od matki dzieckazasądzone 700 pln
500 +Podział proporcjonalnyCałość dla matki dziecka

 

22 komentarze

  1. pytanie Odpowiedz

    Ja się nad jedną rzeczą zastanawiam – w klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych w Polsce występują „nauki prawne”. Co tam jest naukowego?

  2. XOR Odpowiedz

    Opiszę jak to wyglądało u mojego brata, sami oceńcie czy chcielibyście znaleźć się w takiej sytuacji.
    [WAŻNE]Nadmieniam, że do punktu 3 brat widuje się z dzieckiem (4latka chłopiec) prawie codziennie, matka nie ma z tym problemu.
    1. Żona informuje brata, że odchodzi i zabiera dziecko.
    2. Występuje o alimenty.
    3. Alimenty zostają zasądzone w dużo mniejszej wysokości. [6 miesięcy po odejściu]
    4. W tym momencie dziecko nie jest wydawane już bratu.
    5. Brat wzywa policję, z informacją że żona nie wydaje dziecka. -> Policja nie może nic zrobić.
    6. Żona zakłada mu Niebieską Kartę powód.
    7. Ustalono, że nie ma żadnych przesłanek świadczących o zdarzeniach pkt.6
    8. Żona składa fałszywe zeznania i posądza brata o pedofilię.
    9. Policja z rana wpada do domu brata przeszukanie, zabierają wszystkie telefony i komputery, brat ląduje na pogotowiu.
    10. Psycholog sądowy stwierdza, że syn ma świetny kontakt z ojcem i nie ma podstaw do posądzenia ojca o cokolwiek.
    11. Prokurator przez 6 miesięcy nie stawia zarzutów – brak jakichkolwiek dowodów.
    11. Brat nie widzi dziecka od 7 miesięcy.
    12. W tym czasie matka dziecka wmawia dziecku okrutne rzeczy, które następnie nagrywa komórką.
    13. Nagrania przedstawia u różnych PRYWATNYCH psychologów – którzy na podstawie nagrań tworzą negatywne opinie.
    14. W międzyczasie matka żony (teściowa) ma sprawę w sądzie o preparowanie fałszywych dowodów.
    15. Sąd przyznaje kuratora dziecku, aby zapewnić kontakt ojca z synem – raz na tydzień na 3 godziny
    16. W ciągu następnych 2 miesięcy sąd ma orzec komu przyzna opieką nad dzieckiem – z kim dziecko zamieszka.
    17. Kurator dopiero po 2 tygodniach zaczyna się interesować – MIMO wyroku że dziecko ma widzieć ojca – matka dziecka odmawia wydania syna – Kurator orientuje się, że sprawa wygląda inaczej niż przedstawia to matka i w 3 tygodniu brat pierwszy raz od 7 miesięcy widzi dziecko.
    18. Dziecko na widok ojca skacze ze szczęścia, gryzie śmieje się i woła : TATA TU JEST, MÓJ TATA TU JEST i biegnie do niego rzuca mu się na szyję.

    Wiecie co płakać się chce ze wzruszenia…

    To jest schemat, może to dotyczyć każdego, bez wyjątku. Jako ojcowie nie mamy tak naprawdę żadnych praw wobec roszczeniowych, bezwzględnych babsztyli.

  3. R. Odpowiedz

    Czy te rozprawy są jawne czy niejawne? Może można byłoby wjeżdżać tam z kamerą i wtedy mamy pełny obraz sytuacji, tego co tam się dzieje.

  4. tato Odpowiedz

    Moja sytuacja jest w zbliżeniu bardzo podobna do opisywanej przez Ciebie. Zdaję sobie z realiów polskiego sądownictwa Znam możliwości i skłonności Pani Mamy, do ewentualnej potyczki sądowej. Od 4 lat żyję pod dyktando Pani Mamy, która manipulacją, bezczelnością, niczym wyrocznia decyduje o tym, czy pomimo ustalanego grafiku, zobaczę dziecko czy nie. Ale godzę się z tym podobnie jak w twoim przypadku, bo wiem, że jak się nie podporządkuję to stracę jedyną istotę na świecie na jakiej mi zależy – moją córkę. I najbardziej mnie denerwuje (ciśnie się inny zwrot uchodzący za inwektyw) jak ludzie którzy mnie otaczają, rzucają z lekkością „Dlaczego Ty nie idziesz do sądu?” Własnie dlatego… Boję się, że stracę to co przez 4 lata zbudowałem pomiędzy moim dzieckiem a mną.
    Uważam także, że w przypadku podziału opieki nad dzieckiem, obowiązkowe powinny być badania psychologiczno – psychiatryczne…. Ale to może za 100 lat…. Przesyłam moc nadziei na pozytywne zakończenie. I nie poddawaj się. Myśl pozytywnie Nie dopuszczaj myśli, że przegrasz…

  5. MHT Odpowiedz

    Witam, bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Przede mną apelacja o alimenty i najważniejsze 2 rozprawa w sprawie o opieki nad dzieckiem, poprzedzona badaniem w OZSS. Konsultowałem swoją sprawę z 8 adwokatami. Napisałem do 3 stowarzyszeń broniących praw Ojca i bez „opłat członkowskich” raczej sie nie zainteresują tematem. Nie zostawię sprawy dyskryminacji mężczyzn w Polsce. Skoro są „parady równości” i jest tyle szumu o LGBT czas na „szum” medialny o Dyskryminacji Ojców w polskich sądach rodzinnych. Ta sprawa wymaga rzeczowych argumentów zastanawiam się nad skompletowaniem jak największej ilości spraw sądowych z sygnaturami akt, kto przeciwko komu i wynik. Nie możliwe, zeby tylko 5% Ojców nadawało się do opieki nad dziećmi to jawna dyskryminacja, z którą trzeba walczyć. Czekam na Wasze pomysły 🙂 Nie ustępujmy głupszemu…
    Druga sprawa to przymusowa opieka naprzemienna dla każdej ze stron. Nie powinno się udawadniać, że jest się normalnym i dobrym ojcem. Trzeba udowodnić przestępstwo, a nie niewinność. Historia „Brata” jest dla mnie nie do pomyślenia… Niket tego nie zmieni jak nie my. Nie wierzmy w „ktoś, kiedyś, coś”. Tylko My, teraz, walczmy z dyskryminacją…

  6. Andrzej Kristensen Odpowiedz

    Ojciec Zawsze był traktowany jak podmiot. Ja z byłą wzięliśmy rozwody za porozumieniem stron, Bez żadnych kłótni grzecznie. Rozwód dostaliśmy na pierwszej sprawie.. mimo to mi jako ojcu , ograniczono prawa rodzicielskie. Dlaczego?? Bo Jestem facetem!!!!!!!!

  7. Tomasz Starnawski Odpowiedz

    I tutaj się nie zgodzę. Sprawa o powierzenie opieki przeprowadzona bardzo obiektywnie przez sąd, wykonano szereg czynności i badań… W konsekwencji opiekę nad synem powierzono mi w pierwszej instancji, apelacja odrzucona w drugiej instancji. Jesteśmy szczęśliwi😀

  8. Tomasz Starnawski Odpowiedz

    I dodam – kto tylko gada i narzeka na sąd a nic nie robi to niech nie będzie zaskoczony wynikiem… Powodzenia życzę…

    1. MHT Odpowiedz

      Panie Tomaszu Starnawski
      Sprawę o alimenty przegrałem choć Hania jest u mnie wiecej niż u matki.
      Sprawa o opiekę jest w toku, sędzina usilnie wmawiała stronom podsumowując pierwszą rozprawę, że każde dziecko ma zawsze rodzica wiodącego czego nauka psychologii nie potwierdza. Domyślam się, że sędzina może miała na myśli sytuacje zaniedbań ze strony jednego z rodziców. Niemniej jednak biegła sądowa z zakresu psychologii stwierdziła „remis” u rodziców, czyli brak rodzica wiodącego.
      Wydaje pieniądze na adwokata, psychologa no i na dojazdy i bycie z córką. Boję się że to wszystko pójdzie na marne. Sprawa o alimenty i jej uzasadnienie bardzo podcieły mi skrzydła (finansowo również). Sędzina Bernadeta Ziółkowska stwierdziła, że dziecko będące w przedszkolu jest de facto pod pieczą matki… i dlatego m.in. pieniądze należą się matce. Fakt, że ojciec opłacał przedszkole i pobyt dziecka u Ojca był bez znaczenia…
      Reasumując: Panie Tomaszu bardzo interesuje mnie pańskie „zwycięstwo”, zwłaszcza jezeli między rodzicami nie było skrajnych różnic (alkohol, przemoc etc) Proszę o kontakt – SMS lub telefon etc. 784683391

  9. Irek Mlodzianowski Odpowiedz

    Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji i niestety po decyzji sądów ale belgijskich. Matka wyprowadziła się 150 km dalej do innej strefy językowej i jedyne co sąd powiedział że nie ma nic matce do zarzucenia, a ludzie przeprowadzają się i dalej i co on ma zrobić?? Natomiast moja córeczka obecnie prawie 14 lat ,jasno i wyraźnie powiedziała sadowi że chce zostać ze mną i w środowisku w którym dorastała. W sadach tutejszych są same kobiety , w Brukseli jest tylko 1 mężczyzna i ponoć homoseksualista. Pozdrawiam i życzę wytrwałości

  10. Madzik Mi Odpowiedz

    A w mojej sprawie rozwojowej. Sąd pytał ojca. czy zgadza się na pozostanie dzieci u mnie..jako miejsce stałego pobytu. Wyraził zgodę. A sprawę widzę załatwiamy indywidualnie. Syn jest u ojca w każdy weekend mimo odległości 125 km. Można?

  11. Alina Alutka Odpowiedz

    Moi dzieci zaraz mówili ze z tatą nie będę nawet w weekendy inaczej idą do babci mieszkać. Ex nigdy nie domagał się widzeń z dziećmi nawet teraz jak są już prawie dorosłe 20, 21 i 17 lat. Jak to mówią: fajnie ze tata tak daleko mieszka nie muszą go widywać( choć są ciągle kłótnie z mojej strony) ze to ich ojciec i maja go szanować a one mi ze mam się ogarnąć i nie spinać się bo maja mnie i ojczyma który jest jak tata. A mój ex mąż nawet nie starał się by widywać dzieci i nie walczył. Także nie rozumie kobiet które Tak bronią by ojciec nie miał kontaktu z dzieckiem do mnie to chore( nie mówimy o ekstremalnych sytuacjach)

  12. MHT Odpowiedz

    Dziękuję wszystkim za komentarze pod artykułem. Wszystkim walczący i pokonanym życzę Siły. Zwycięzcom gratuluje. Zapraszam do kontaktu mój numer 784683391 (SMS). Dzieci powinny mieć równy kontakt z dwojgiem rodziców 🙂

  13. Ciągle krytykowana przez ojca matka Odpowiedz

    Modne jest obrcnie odbieranie dzieci nawet dobrym matkom i oddawanie ich pod opiekę ojcom. Dzieje się tak bo ojcowie działają w sądzie bezwzględnie są „zadaniowi” , „nastawieni na osiąganie celu”. Latami układają plan przejęcia dziecka. W czasie spotkań z dzieckiem wysmiewają matki, krytykują, mówią z politowaniem i lekceważeniem często instruują dzieci, żeby zapisywały i mówiły im co mama źle robi. W duchu wolnościowym przekonują dzieci że nie zawsze muszą mamy słuchać.
    Nietrudno się domyślić, że ojciec przekazując sprzeczne komunikaty i wartości niż mama po prostu ” niszczy psychicznie” i moralnie wlasne dziecko. W takich sytuacjach najważniejsze jest osiągnięcie celu, zadania =wygrana a nie wychowanie dziecka na dobrego, uczciwego człowieka. W przypadku takich „walczących” ojców lepiej by tych kontaktów i mieszania dziecku w głowie było jak najmniej – dla spokojnego rozwoju dziecka

    1. Anonim Odpowiedz

      Ubolewam nad Pani sytuacją. Opisywany przez Panią „ojciec” brzmi jak kopia mojej „ex”.
      Dzieci to nie zadanie, nie koszt i nie zysk… to sens życia 🙂

  14. Adam Odpowiedz

    Łączę się w bólu i rozterkach, przechodzę tą samą walkę (mam wrażenie że z „wiatrakiem”). Także w sądzie od 3,5roku, praktycznie od momentu urodzenia się mojego synka. Matka w sądzie oczernia moją osobę na każdym kroku, że jestem taki i owaki, że moja rodzina jest najgorsza itp. Ze skąpiec, że synowi nie daję zabawek, albo że je odbieram i chowam do szafy. Mam zabezpieczenie sądowe w postaci widzeń 2x miesiąc po 8h! Tak, widzę mojego 3,5letniego synka 16h w miesiącu! Dla mnie jest to dramat, z którym musze borykać się codziennie. Nie mogę mieć kontaktu z moim własnym dzieckiem, gdyż matka w dobie koronawirusa obawia się o swoje i swojej matki zdrowie (mieszka z dzieckiem u swojej matki – sprzedając wcześniej swoje mieszkanie!). Regularnie płacę zabezpieczenie alimentacyjne (800zł), dodatkowo co jakiś czas wpłacam matce dziecka po 100 lub 200zł na ciuchy dla synka oraz ewentualne prezenty na okazje – ponieważ nawet w takich dniach jak święta lub urodziny nie mogłem przyjść z prezentem! Staram się być w porządku wobec matki dziecka, pytam czy jej w czymś pomóc przy synku, że mogę z miłą chęcią w jego chorobie wziąć go do siebie, wziąć urlop w pracy i zająć się nim- jak kulą w płot! Wszystko czego bym nie zrobił jest źle, oceny krzywdzące na każdym kroku, że jestem skąpcem, że jestem złym ojcem, itp. itd…. Sprawa jak już wspomniałem trwa już 3,5roku i nie widać końca, jestem po wyrokach w obu sprawach (jej o alimenty i zabranie mi władzy rodzicielskiej, moja ws widzeń), lecz musiałem złożyć apelacje, gdyż wyroki były krzywdzące dla mojej osoby jako ojca, z czym kompletnie się nie zgadzałem. Ograniczenie władzy rodzicielskiej, alimenty na poziomie 1200zł (choć chciała 2200zł) i zwrot kosztów wyprawki dla dziecka w wysokości 6000zł były nie do przyjęcia…dlatego teraz kołowrotek znowu się kręci, a ja i mój syn nadal jesteśmy najbardziej pokrzywdzeni, ponieważ się nie widzimy i nie możemy ze sobą być. Cholernie kocham swojego syna, niesprawiedliwe jest to że MY jako ojcowie jesteśmy tak traktowani i to z góry, przez pryzmat stereotypu „ojca skurw…” który zrobił dziecko i ma wywalone. A ja chcę płacić na dziecko, bo wiem że to są pieniądze dla niego na jego rozwój i wychowanie, ale też chcę mieć ogromny wkład w jego rozwój, też chcę dołożyć swoją cegiełkę w rozwój tego małego człowieka, a jest odwrotnie… sprowadzony zostałem tylko i wyłącznie do roli alimenciarza! Ale powiem to wszystkim ojcom – NIE PODDAWAJMY SIĘ i WALCZMY dla naszych dzieci. Ja sobie mówię i powtarzam, że mój syn będzie miał -naście lat i będzie na tyle dorosły, aby mieć swoje zdanie, wtedy pozna całą prawdę i rozliczy mnie i swoją matkę wystarczająco sprawiedliwie. A ja nie mam sobie nic do zarzucenia, walczyłem, walczę i pewnie jeszcze długo powalczę w sądzie o swoje dziecko!
    Pozdrawiam i trzymam za nas wszystkich ojców kciuki oraz łudzę się że się nam uda i walka będzie wygrana – SPRAWIEDLIWIE, czyli po równo każdy z rodziców dla swojego dziecka!!!

    1. MHT Odpowiedz

      Adam, ja na FB nazywam sie schon geist – zapraszam do kontaktu 🙂
      Polecam Ci także kontakt z:
      Narodowe Centrum Ojcostwa
      Fundacja „Kocham Cię Tato”
      Społeczny Rzecznik Praw Mężczyzn
      TATASOS (wiadomo;))

      Walczmy i wspierajmy się. Nasze dzieci są tego warte!

  15. Anonim Odpowiedz

    Przerażające, bo wiem już że sprawę przegrałeś, a sam mam taką samą. Dzieci zostały porwane do konkubenta. W 2020 były u mnie przez prawie pół roku za sprawą koronawirusa.

    Mimo to, płaciłem alimenty, kupowałem dzieciom od ubrań po zabawki i nie dostawałem ani grosza z 500+.

    Chciałbym wnioskować o opiekę naprzemienną lub ustalenie miejsca pobytu dzieci w miejsce przed porwaniem rodzicielskim. Boje się jednak ruszyć sprawę bo widzę, że może skończyć się ona standardowo odebraniem praw rodzicielskich z powodu „konfliktu z matką”, a te jeszcze mam pełne…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.