Rodzic jest trenerem mentalnym dla swojego dziecka. Nie ma znaczenia, czy tego chce, czy nie – po prostu jest. To, jak funkcjonujemy na co dzień, jak myślimy, wypowiadamy się oraz co najważniejsze, jak się zachowujemy i reagujemy w różnych sytuacjach ma kluczowe znaczenie w budowaniu nastawienia do życia naszych dzieci oraz ich mentalności – mówi Daniel Janik, trener mentalny, współtwórca Akademii Trenerów Mentalnych
Często mówi się, że praca i wychowywanie dziecka to “robienie na dwa etaty”. Zgadzasz się z tym?
Będąc ojcem niespełna trzylatka trudno mi nie przyznać tutaj racji. Wychowanie dzieci, szczególnie we wczesnych etapach, rzeczywiście jest wymagającym zajęciem, chociażby biorąc pod uwagę to, że trzeba jednocześnie zająć się utrzymaniem domu. Jednak, jak to ze wszystkim bywa, bardzo wiele zależy od tego, jak sami do tych obowiązków podchodzimy. Jedni znajdą w wychowywaniu dziecka mnóstwo pozytywów i będą cieszyć się z każdej chwili, dla innych będzie to po prostu praca do wykonania, jak różne codzienne obowiązki, a dla innych będzie to żmudne, trudne i niewdzięczne zajęcie.
Pomimo oczywistych wyzwań, trudów oraz braku comiesięcznej wypłaty za realizowanie tego „etatu” jako rodzic, w tej „pracy” zapłata przychodzi często wielokrotnie w ciągu dnia – w postaci uśmiechu, “przytulasa”, nowego słowa czy umiejętności naszej pociechy. Jest to bezcenne i najczęściej staje się największą motywacją w rodzicielstwie.
Czy jako trener mentalny, wychowując swoje dziecko korzystasz świadomie lub podświadomie ze sposobów, bądź działań, z których korzystasz w pracy z klientami?
Po części tak. Mówię po części, ponieważ sam raczej pracuję z dorosłymi, więc tutaj i narzędzia i sposób ich przedstawienia są inne. Jednocześnie jest to nie tylko moja praca, ale też styl życia i funkcjonowania od wielu lat – stało się też to w dużej mierze częścią mnie i nie da się tego odciąć w stu procentach. W większości są już to działania podświadome, natomiast nieraz muszę przejść na „sterowanie ręczne”, wziąć głęboki wdech i świadomie popracować najpierw ze sobą. Mam też taką swoją zasadę, którą się kieruję – jak najmniej własnych ograniczeń przerzucać na swojego syna.
Czy rodzic powinien być trenerem mentalnym dla swojego dziecka?
Rodzic JEST trenerem mentalnym dla swojego dziecka. Nie ma znaczenia, czy tego chce, czy nie – po prostu jest. To, jak funkcjonujemy na co dzień, jak myślimy, wypowiadamy się oraz co najważniejsze, jak się zachowujemy i reagujemy w różnych sytuacjach ma kluczowe znaczenie w budowaniu nastawienia do życia naszych dzieci oraz ich mentalności. Praca ta często odbywa się nieświadomie i „pomiędzy”. Skupiajmy się więc na tym, by kształtować mentalność dziecka – która nas obserwuje i naśladuje – w sposób niewymuszony, pomiędzy wierszami, w formie zabaw, a nie typowych sesji treningu mentalnego. Do tego bym akurat zniechęcał.
Warto też tutaj dodać, że dziecko jest dla nas świetnym trenerem mentalnym, które co rusz nas challenge’uje i nieświadomie „sprawdza” (najczęściej bez użycia słów)
W jaki sposób trening mentalny może przysłużyć się osobom dopiero planującym powiększenie rodziny?
Ja bym zaczął od tego, by skupić się na istocie treningu mentalnego, czyli naszych ogólnie pojętych zasobach, na byciu w teraźniejszości połączonym z myśleniem o przyszłość oraz skupieniu się na tym, na co mamy wpływ. Żyjemy w czasach, gdy wcale nie tak łatwo jest zajść w ciążę. Mamy sporo stresów i presji związanych chociażby z zapewnieniem odpowiednich warunków mieszkalnych, bytowych. Do tego często nauczyliśmy się działać projektowo i zadaniowo. Te elementy akurat są niezbyt wspierające powiększenie rodziny.
Trening mentalny pomaga budować samoświadomość, zrozumieć, kim jesteśmy i czego chcemy – zarówno indywidualnie, jak i jako rodzina. Pracuje nad poczuciem własnej wartości, wewnętrznym spokojem oraz umiejętnością radzenia sobie z presją i stresem, który często narzuca współczesny świat.
Warto podejść do powiększenia rodziny przede wszystkim z pozycji serca, a nie tylko głowy. Od tego bym wyszedł, choć temat jest szeroki. Oczywiście przy przedłużających się problemach z powiększeniem rodziny ta presja i negatywne skutki dla naszej psychiki są coraz bardziej widoczne. W takiej sytuacji zachęcam, by sięgnąć głębiej po pomoc i udać się do psychologa czy terapeuty, aby zyskać dodatkowe wsparcie.
Jakie strategie mentalne mogą wspierać rodziców w wyznaczaniu i osiąganiu celów zarówno zawodowych, jak i rodzinnych?
Wierzę, że cele są ważne, ponieważ nasz mózg działa trochę jak GPS i potrzebuje wiedzieć, dokąd chcemy dotrzeć. Warto też w tym wszystkim bardziej skupić się na drodze i celach zadaniowych, niż wynikowych i na tym, co chcemy osiągnąć, przy czym nie rozliczając tego tak, jak w pracy, odhaczając zadania do wykonania w tabelkach.
Wspominałem też o samoświadomości i pracy nad sobą, pod kątem określenia i zrozumienia swoich najważniejszych wartości i organizowaniu życia tak, by jak najbardziej je „karmić” i nie pomylić ich według stopnia ważności. Mamy 24 godziny w dobie. Przy dzieciach ten czas wypełnia się bardzo szybko. Praca na priorytetach i odsunięcie – przynajmniej na jakiś czas – tego, co mniej ważne, może być kluczowe. Dodatkowo cele zawodowe i prywatne powinny iść, w miarę możliwości, w parze– oczywiście bez uciekania w idealizowanie. Wraz z moją żoną, w sytuacjach, gdy nasz spokój wisi na włosku, wspieramy się i z przymrużeniem oka mówimy sobie „pamiętaj, że to nasz największy Skarb…”. Takie proste, wspólne hasło może być naprawdę cenne, gdy robi się nerwowo.
Pamiętajmy też, że nie ma czegoś takiego jak idealny rodzic. Każdy ma swoje wady, minusy i „skrzywienia”. W naszej Akademii nazywamy to „prawem do porażki”, które pozwala porzucić perfekcjonizm, daje więcej swobody i ułatwia odpuścić sobie i innym oraz nie czepiać na siłę czegoś, co w sumie i tak nie ma znaczenia. Dzięki temu, zamiast udawać idealnego, łatwiej jest powiedzieć przepraszam, gdy zrobi się coś nie tak.
rozmawiała: Weronika Kilar
Świetna rozmowa. Warto to przemyśleć